Kiedy piszę ręka wyprzedza moje myśli. Wydaje się, że sama pisze. Malowanie wymaga więcej wysiłku. Przy dużym obrazie, nakładając pierwsze warstwy można się nawet spocić. Im bliżej końca, praca fizycznie staje się lżejsza. Trudno powiedzieć co malarzem kieruje, jaka siła go pcha do tej roboty. Mnie chyba ciekawość. Możliwość sprawdzenia mojej wizji. Jest to możliwe czy nie jest? Uda się czy się nie uda? Ciągłe ryzyko. Wyobrażam sobie jak musiał szaleć Caravaggio, kiedy patrzył na modele przez różne przyrządy optyczne. Iluzja, ale to nie wystarczy. Obraz się z samych trików nie składa. Wyobraźmy sobie martwe natury Morandiego. Już mniej nie można. Malarstwo jest wyrażaniem siebie. Ale to też nie wystarczy. Caravaggio poszerza przestrzeń, Morandi ją zawęża. każda metoda jest dobra. Jeden pisarz pisze prawą ręką, drugi pisze lewą i też dobrze. Jeden malarz potrzebuje naturalnego światła, inny maluje w piwnicy. Światło mnie razi, mówi. Jeden malarz sprząta pedantycznie swój pokój do pracy, inny maluje w brudzie. Farby mieszają się z kurzem i sierścią psa. Malarz ma spodnie ubrudzone farbami. idzie ulicą, nikt nie zwraca na niego uwagi. Malarz jest niewidoczny.
Malarz o malarzu pisze. Malarz od malarza się uczy. Jeden malarz nie wystarczy. Trzeba się uczyć od wielu malarzy. Poprzeczkę zawieszać nieco wyżej. Stagnacja to przeciwieństwo twórczej pracy. Malarz się ciągle zmienia. Jest i nie jest zarazem. Bo malarz jest.